Relacja z podróży Barcelona + Majorka 2012 Dzień 1. 05.05.2012 r. Dzień zaczynamy już o 3 rano ze względu na wczesną godzinę wylotu z Warszawy – 6:05 (Wizz). Po spakowaniu ostatnich rzeczy do bagażu rejestrowanego i dopięciu walizek zamawiamy taksówkę (niestety autobusy dziennie jeszcze o tej godzinie nie jeżdżą a nocnym nie mamy jak dojechać na Okęcie). Mniej więcej o 4:30 meldujemy się na lotnisku Chopina, odprawiamy bagaże, otrzymujemy karty pokładowe i idziemy do strefy bezpieczeństwa. Po przejściu kontroli chodzimy chwile po sklepach duty free i spokojnie czekamy na boarding. Ludzi w poczekalni sporo – obłożenie samolotu to mniej więcej 80%. Siadamy po lewej stronie samolotu (niestety później żałowałem, że wybrałem tą stronę, gdyż po przeciwnej stronie była widoczna bardzo ładna panorama Barcelony podczas lądowania), ruszamy w drogę! Lot przebiega bardzo spokojnie, lecimy m.in. przez Monachium, Genewę, Mediolan czy Marsylię. Po drodze mijamy Alpy dzięki czemu możemy podziwiać takie widoki za oknem:
Na lotnisku El Prat lądujemy planowo po 3 godzinach lotu. Czekamy chwilę na bagaże i ruszamy w poszukiwaniu pociągów Renfe, którym mamy dojechać do centrum Barcelony. Żeby dojść do stacji pociągów, trzeba przejść do samego końca terminala 2 (kierować się w stronę części A), następnie schodami na górę i przez łącznik dochodzimy do stacji pociągów. Bilety kupujemy w automatach do tego przeznaczonych (kupiliśmy T-10, gdyż na forum fly4free użytkownicy pisali, iż jest to najlepszy bilet na takie wyjazdy – nie pomylili się). Pociąg rusza, my po 30 minutach wysiadamy na stacji Passeig de Gràcia. Stamtąd mieliśmy udać się do metra i przejechać jedną stację, ale trochę pobłądziliśmy i po kilkunastu minutach spaceru uliczkami Barcelony trafiliśmy w odpowiednie miejsce
:) - stacja metra Girona. Nasz hostel mieścił się 100 metrów od tej stacji. Niestety check-in w hostelu Ona Barcelona jest dopiero od godziny 13 także zostawiliśmy nasze bagaże i wyruszyliśmy na zwiedzanie pobliskich uliczek. Po godzinnym spacerze, wróciliśmy do hotelu, otrzymaliśmy klucz do pokoju i chwilę odpoczęliśmy przed rozpoczęciem zwiedzania Barcelony na dobre. W pierwszym dniu pobytu chcieliśmy odwiedzić jedno z najciekawszych miejsc Barcelony – Parc Guell. Wyruszyliśmy więc autobusem miejskim aż do przystanku mieszczącego się przy samym Parku. Wysiedliśmy z autobusu i naszym oczom ukazał się taki widok:
Krótka chwila na fotki i ruszamy na spacer po tym niesamowitym parku. Droga prowadzi pod górę, ale nie jest to zbyt wyczerpujący spacer, a widoki wspaniałe. Po drodze zatrzymujemy się kilka razy na pamiątkowe fotki i oglądamy panoramę Barcelony – ależ ogromne miasto!
Sam Park jest piękny – widać w nim rękę Gaudiego. Pełno fantazyjnych kształtów, a do tego wszystko otoczone zielenią drzew i kolorowymi kwiatami. Docieramy do jednego z wyższych miejsc Parku – znajduje się tam krzyż, z którego panoramę Barcelony widać jak na dłoni. Następnie udajemy się w stronę miejsca, gdzie znajduje się najdłuższa ławka świata
:) . Chwila odpoczynku na tej wspaniałej „ławeczce” i ruszamy dalej w drogę, która od tego momentu prowadzi tylko w dół. Na koniec zwiedzania Parku, zdjęcie ze słynną salamandrą, a także niesamowity widok bram wejściowych do tego pięknego Parku.
Dzień pierwszy dobiegł końca, trzeba wypocząć bo niedziela zapowiada się równie dynamicznie.
Dzień 2. 06.05.2012 r.
W niedzielę zaplanowaliśmy odwiedziny Muzeum Picassa – tutaj ważna uwaga, w każdą pierwszą niedzielę miesiąca wstęp jest darmowy! Niestety skusiło to wiele osób do odwiedzenia muzeum i kolejka wydaje się być niekończąca. My jednak twardo stajemy w kolejce i czekamy na swoją kolej. Po 40 minutowym przymusowym postoju w końcu udaje nam się wejść do środka. Podziwiamy obrazu tego wspaniałego artysty i dalej ruszamy na pieszo do Parc de la Ciutadella, odległość jest niewielka także docieramy tam po krótkim spacerze. Sam park robi świetne wrażenie – pełno ludzi urządzających sobie spotkania, urodziny dzieci, dużo ludzi biegających po parku i uskuteczniających ćwiczenia fizyczne. Park jest piękny sam w sobie:
Po odpoczynku w pięknym słońcu i na zielonej trawce docieramy do fajnego jeziorka, po którym ludzie pływają w wypożyczonych łódeczkach, a dalej do pięknych fontann. Niestety fontanna znajduje się w remoncie, ale i tak robi fajne wrażenie.
Co ciekawe, w parku tym żyją na wolności papugi, a mi osobiście udało się zaobserwować dwie z nich. Zmęczeni długim spacerem, poczuliśmy głód i udaliśmy się do katalońskiej restauracji, żeby posilić się na dalszą część dnia. W Barcelonie bardzo popularne jest tzw. Menu del Dia, czyli płaci się 10-12 euro i do wyboru są 2 dania + deser + napój. My skusiliśmy się na taką opcję i oprócz dwóch wspaniałych dań (ja owoce morza + polędwiczki) dostaliśmy deser (wspaniały krem), a do tego wszystkiego przysługiwała nam cała butelka wina na dwie osoby
:). Dodatkową atrakcją był występ wokalny Pani, której rysy wskazywały na południowoamerykańskie pochodzenie. Posileni, udaliśmy się w stronę Barcelonety – głównej plaży Barcelony. Dotarliśmy na wspaniałe wybrzeże i podziwiając uroki malutkich jachcików, wspaniałego piasku i przeźroczystego morza siedzieliśmy, aż do zmroku.
Na dzisiaj to tyle, w następnych dniach jak znajdę czas to opiszę następne dni
:)Zgodnie z obietnicą następna część:
Dzień 3. 07.05.2012 r.
Tego dnia zaplanowaliśmy całodniową wycieczkę do Montserrat. Pobudka rano, pakowanie niezbędnych rzeczy i wyruszamy w stronę Plaza Espana, aby kupić bilety na pociąg do Montserrat. Polecam kupić bilet łączony, czyli pociąg + kolejka na górę. My kupiliśmy z opcją kolejki powietrznej – jest jeszcze opcja kolejki szynowej tańsza o 1 euro. Osobiście wyboru nie żałuję, gdyż widoki z kolejki były niesamowite. Koszt takiego wyjazdu to 18,20 euro.
Po wjechaniu na górę, zwiedzeniu Bazyliki, ruszyliśmy w góry w poszukiwaniu pięknych widoków. Warto ruszyć poza tłumy ludzi bo widoki zapierają dech w piersiach ! Po pierwszym spacerze w góry (około godzina czasu), tak nam się to spodobało, że ruszyliśmy na wyższe szczyty tego masywu. Całość zajęła nam około 4 godziny i ledwo co zdążyliśmy na pociąg powrotny do Barcelony.
Dzień 4. 08.05.2012 r. Czwartego dnia wyruszyliśmy na dwudniową wycieczkę na Majorkę. W zakupie biletów Barcelona El Prat – Palma de Mallorca pomógł nam użytkownik forum f4f Abcn za co mu jesteśmy bardzo wdzięczni, pomogło to nam zaoszczędzić sporo pieniędzy gdyż nie musieliśmy płacić opłaty transakcyjnej Ryanairowi
:). Samolot odlatywał o godzinie 8, więc znowu trzeb było wcześnie wstać. Po wylądowaniu na lotnisku w pobliżu głównego miasta wyspy – Palma de Mallorca – pojechaliśmy autobusem do centrum stolicy i rozpoczęliśmy zwiedzanie. Miasto zachwyciło nas swoim pięknem. Pełne jest zieleni oraz różnobarwnych kwiatów. Szczególnie urokliwe są wąskie uliczki, którymi przechadzaliśmy się godzinami oraz port. Niesamowite wrażenie zrobiła na nas również ogromna katedra La Seu.
Po południu autobusem miejskim pojechaliśmy do Can Pastilli, miejscowości pod Palmą, gdzie mieścił się nasz hotel Roc Linda. Zaskoczył on nas niesamowicie, ponieważ stosunek jakości usług do ich ceny był niezwykle wysoki. Po zakwaterowaniu w hotelu i krótkim odpoczynku poszliśmy na wspaniałą, piaszczystą plażę. Dość mocny wiatr nie sprzyjał wylegiwaniu się na piasku, więc zdecydowaliśmy się na długi spacer wzdłuż wybrzeża. Wróciliśmy promenadą, wstępując co jakiś czas do przydrożnych sklepików z pamiątkami. Po powrocie do hotelu zjedliśmy wspaniałą kolację w hotelowej restauracji, na której nie brakowało ryb, owoców morza i innych typowych specjałów kuchni hiszpańskiej takich jak np. Paella.
Dzień 5. 09.05.2012 r.
Kolejny dzień na Majorce upłynął nam na plażowaniu i kąpielach w morzu, czyli odrobinie zasłużonego relaksu. Powrotny samolot do Barcelony odlatywał o godzinie 17, na lotnisko dostaliśmy się znowu z pomocą komunikacji miejskiej. Wylatując w stronę Barcelony nie odrywaliśmy oczu od samolotowego okienka, podziwiając soczyście zieloną Majorkę z lotu ptaka. Żałowaliśmy, że tak mało czasu spędziliśmy na tej pięknej wyspie i opuszczaliśmy ją obiecując sobie, że kiedyś jeszcze na pewno tam wrócimy, aby odkryć wszystkie jej uroki.
Ostatnie dwa dni opiszę jutro
;).Poniżej ostatnia część relacji
:)
Dzień 6. 10.05.2012 r.
Szóstego dnia wybraliśmy się podziwiać wizytówkę Barcelony czyli bazylikę Sagrada Familia. Poszliśmy tam na pieszo pokonując około kilometra z naszego hotelu. Po drodze kupiliśmy przepyszne pomarańcze i truskawki. Wstęp do katedry kosztował nas 11 Euro od osoby. Chociaż to niedokończone dzieło życia Gaudiego, nadal wydaję się być wielkim placem budowy, to jednak robi ono niezwykłe wrażenie. Swoją strzelistością zmusza do zadzierania głowy, zachwyca niebywałymi, wręcz świeckimi kształtami, a ciche, jasne wnętrze zachęca do refleksji. Niestety przejeżdżające pod katedrą co sekunda autobusy, z których wysiadają dziesiątki turystów, wręcz uniemożliwiają zrobienie fajnych zdjęć, które oddały by ogrom tego budynku.
Po południu również nie próżnowaliśmy. Pojechaliśmy zobaczyć na własne oczy Camp Nou, czyli stadion FC Barcelony – Dumy Katalonii. Jest to jeden z największych stadionów w Europie. Wstęp dla studenta (wraz ze zwiedzaniem muzeum FC Barcelony) kosztuje 16,5 Euro. Klub jest jednym z najstarszych klubów piłkarskich na świecie, więc w czasie tak długiej historii zgromadzono niezwykła ilość różnego rodzaju trofeów. Muzeum samo w sobie jest bardzo ciekawe, nowocześnie urządzone i multimedialne. Stadion na żywo wydaje się jeszcze większy niż w telewizji, a piękna, równiutko przystrzyżona murawa kusi aby na nią wejść. Udało nam się również zobaczyć szatnie, stanowiska komentatorskie oraz Press-room. Całe zwiedzanie stadionu zajęło nam aż trzy godziny.
Ostatnią atrakcją tego dnia był spacer po najsłynniejszej ulicy Barcelony – La Rambli. Jest to główna, handlowa ulica miasta, na której roi się od turystów. Jej najciekawszym zakątkiem jest bazar La Boqueria gdzie znaleźć można najdziwniejsze produkty spożywcze. Zachwyca on niezwykłymi zapachami owoców morza, przypraw i hiszpańskich kiełbasek oraz przepychem barw egzotycznych owoców.
Dzień 7. 11.05.2012 r.
Piątkowe przedpołudnie spędziliśmy na barcelońskiej plaży. Woda niestety była bardzo zimna, ale nie odstraszyło nas to od chociażby krótkiej kąpieli. Niestety błogie leniuchowanie w ciszy było niemożliwe. Ilość wędrownych sprzedawców na plaży przekraczała wszelkie granice. Można zaopatrzyć się we wszelkiego rodzaju napoje, drinki, uzupełnić garderobę o kilka sukienek, czy też spróbować aromatycznego kokosa. Najciekawszą ofertą wydawała się jednak możliwość skorzystania z masażu całego ciała wykonywanego przez panie pochodzące ze wschodniej Azji na co popyt był zadziwiająco wysoki. Wieczorem postanowiliśmy zrealizować, długo wyczekiwany ostatni punkt naszej podróży, czyli wyprawę na wzgórze Montjuic. Na wzgórze dostaliśmy się od strony Placu Espanya. U podnóża usytuowany jest piękny pałac Palau Nacional. Ruchomymi schodami wjechaliśmy na samą górę, gdzie znajduje się stadion olimpijski, na którym rozegrano igrzyska w 1992 roku. Niestety w maju stadion zamykany jest wcześniej i nie udało nam się wejść do środka. Ze szczytu wzgórza można podziwiać również piękną panoramę Barcelony.
Jednak najważniejszym celem, dla którego przybyliśmy w to miejsce był koncert magicznych fontann, które po zmroku, pięknie oświetlone dają przepiękny pokaz w rytm muzyki. Było to niesamowite przeżycie, które polecamy każdemu. Przez ponad godzinę wpatrywaliśmy się jak zahipnotyzowani w te cudowne, kolorowe kształty. Niestety nawet najlepsze zdjęcie nie jest w stanie oddać tego fantastycznego widoku. Trzeba to zobaczyć na własne oczy.
Dzień 8. 12.05.2012 r.
Niestety to już ostatni dzień naszej wspaniałej wycieczki. Samolot mieliśmy po 9 także po raz kolejny wczesna pobudka. Barcelona pożegnała nas wspaniałą pogodą, piękne słońce i temperatura w granicach 28 stopni. Lot powrotny do Warszawy minął bardzo szybko i w przyjemnej atmosferze. Nasza wspaniała ojczyzna powitała nas 12 stopniami i deszczykiem (ach..chętnie byśmy wrócili do Hiszpanii). Cały wyjazd możemy podsumować jako bardzo udany i zachęcamy wszystkich do odbycia takiej podróży – dzięki tanim biletom (tutaj pomaga śledzenie f4f) można odbyć fajne wakacje za niewielką cenę.
Quote:Koszt takiego wyjazdu to 18,20 euro.To jest koszt za osobę w jedną czy dwie strony?
:) I czy dobrze rozumiem to jest koszt pociągu z Barcelony z kolejką na Montserrat włącznie?
:)
timu napisał:Quote:Koszt takiego wyjazdu to 18,20 euro.To jest koszt za osobę w jedną czy dwie strony?
:) I czy dobrze rozumiem to jest koszt pociągu z Barcelony z kolejką na Montserrat włącznie?
:)wyrecze M, zanim wroci(dzieki za wzmianke
:) teraz niestety loty ryanem z Hiszpanii tylko RCP zwalnia z haraczu)wydaje mi sie ze chodzi o cene 1 biletu w obie str , z tym ze nie znajduje odpowiedniego przykladu , moze cena wzrosla (w sezonie ?)tu mowa o pociągu z Barcelony z kolejką górską / zebatką na Montserrati uwaga ze analogiczne bilety sa na pociąg FGC z B z kolejką linową (Aeri)http://www.fgc.es/eng/bitllets_oci_turisme.aspQuote:TRAIN + RACK TRAIN Return TicketAdult ... 19,60 / 20,70http://www.aeridemontserrat.com/op_b2.htmpoza tym http://www.barcelonaturisme.com/ECV2TBC ... LS90d6RFiU ?
timu napisał:Quote:Koszt takiego wyjazdu to 18,20 euro.To jest koszt za osobę w jedną czy dwie strony?
:) I czy dobrze rozumiem to jest koszt pociągu z Barcelony z kolejką na Montserrat włącznie?
:)Z racji weekendowego wyjazdu odpisuję dopiero teraz.Masz rację - to jest cena, która zawiera podróż pociągiem z Barcelony (Plaza Espana) do Aeri de Montserrat(jeżeli kolejka linowa) lub Monistrolu (kolejka szynowa) i stamtąd kolejką linową do Montserrat. Oczywiście obejmuje ta cena podróż powrotną, ale jest to koszt dla jednej osoby. Jest to taki pakiet, który można kupić na samej stacji na Placu Hiszpańskim. Opcja za 17,20 Euro różni się tym, że zawiera podróż kolejką szynową.To są ceny z Maja 2012 także w szczycie sezonu może nieco podnieśli opłaty
;). W każdym razie na pewno warto. Zaraz wrzucę ostatnią część relacji
;)
zizkov napisał:Dzięki za relację , jadę we wrześniu na 8dni
:D aleQuote:Klub jest najstarszym klubem piłkarskim na świeciechyba trochę przesadzasz
;)najstarszy jest chyba Sheffield FC, obecnie jakoś jedna z najniższych lig angielskich
:)
jednooki napisał:a mozna zapytac, ile wyszly bilety na samolot?i tak samo, jak kosztowo wygladaly noclegi?Trasę Warszawa-Barcelona-Warszawa pokonaliśmy Wizzairem ale bilety już mieliśmy wcześniej i nie płaciliśmy za nie (dłuższa historia
;) ). Trasę Barcelona-Palma de Mallorca - Barcelona pokonaliśmy Ryanairem, koszt to 12 euro za osobę w jedną stronę (24 w obie strony za osobę). Cena bez "haraczu" dzięki wspomnianemu użytkownikowi Abcn. Na Majorce nocowaliśmy w Can Pastilla w Roc Linda - zapłaciliśmy 170 zł za dwie osoby HB (cena w sezonie czyli od czerwca sporo wyższa), ale bardzo polecam ten hotel za taką kasę. W Barcelonie nocowaliśmy w Ona Barcelona i cena była dość spora - ok. 110 zł za osobę bez żadnych posiłków, ale w Barcelonie niestety takie ceny są.
Mam pytanie do Mikołaja 2206-czy Pamiętasz gdzie znajdowała się ta restauracja z Menu del Dia -gdzie wybrałeś owoce morza +polędwiczki oraz otrzymałeś gratis butelkę wina ?
Wojtek62 napisał:Mam pytanie do Mikołaja 2206-czy Pamiętasz gdzie znajdowała się ta restauracja z Menu del Dia -gdzie wybrałeś owoce morza +polędwiczki oraz otrzymałeś gratis butelkę wina ?Po dłuższych "oględzinach" Google street view doszedłem gdzie dokładnie znajduje się ta restauracja/bar
:).Nazywa się ona "El Chatico" i znajduje się na ulicy Sardenya, 96. Co do ścisłości - wzieliśmy razem z moją dziewczyną Menu del dia, a tam napój jest wliczony, zaskoczeniem było to że dostaliśmy całą butelkę wina na dwoje
:). Myślałem że skończy się na jednej lampce ale jak widać mają tam klasę
;). Plusem była też hiszpańska muzyka na żywo (była to niedziela, nie wiem jak jest w innych dniach)Poniżej dokładna mapka z miejscem.https://maps.google.pl/maps?q&layer=c&z=17&iwloc=A&sll=41.392815,2.187502&cid=11254420167316465587&cbp=13,81.5,0,0,0&cbll=41.392797,2.187341&ved=0CAwQ2wU&sa=X&ei=mChCUJ6iK4r38QPKp4C4Aw&gl=PL&hl=plStamtąd spokojnie można dojść spacerkiem na plażę La Barcelonettę. Pozdrawiam
Dzięki za informację-niedługo skorzystam,przy okazji mam pytanie,ponieważ chciałbym skorzystać z hotelu w którym byleś na Majorce (podoba mi się) chcemy tam z żoną wyskoczyć na weekend majowy a jestem początkujący w dziedzinie rezerwacji lotów-chciałem się zapytać kiedy należy szukać połączeń na Majorkę ?Pozdrawiam
Wojtek62 napisał:Dzięki za informację-niedługo skorzystam,przy okazji mam pytanie,ponieważ chciałbym skorzystać z hotelu w którym byleś na Majorce (podoba mi się) chcemy tam z żoną wyskoczyć na weekend majowy a jestem początkujący w dziedzinie rezerwacji lotów-chciałem się zapytać kiedy należy szukać połączeń na Majorkę ?PozdrawiamMy bilety z BCN do Palma de Mallorca kupiliśmy na początku marca - 2 miesiące przed podróżą do Barcelony. Później okazało się że ceny jeszcze spadły (choć i tak były niskie
:) ) do 6 Euro, także mogliśmy kupić połowę taniej jak byśmy poczekali jeszcze ze 2 tygodnie. Z Ryanairem jest loteria także ciężko powiedzieć kiedy trzeba kupować bilety, ale myślę że tak około półtora miesiąca przed będzie w miarę tanio.
dzięki za odpowiedź, ale mam pytanie dotyczące Barcelony -w jakich godzinach można skorzystać z Menu del Dia-chciałbym szczegółowo rozplanować kilkudniowe zwiedzanie Barcelony łącznie z posiłkami i dlatego ważna jest ta informacja, a może jeszcze polecisz jakąś fajną knajpkę do skorzystania wieczorem,będę wdzięczny.Mogę odwzajemnić się informacjami świeżymi z Budapesztu-lecę za tydzień.Pozdrawiam
Wojtek62 napisał:dzięki za odpowiedź, ale mam pytanie dotyczące Barcelony -w jakich godzinach można skorzystać z Menu del Dia-chciałbym szczegółowo rozplanować kilkudniowe zwiedzanie Barcelony łącznie z posiłkami i dlatego ważna jest ta informacja, a może jeszcze polecisz jakąś fajną knajpkę do skorzystania wieczorem,będę wdzięczny.Mogę odwzajemnić się informacjami świeżymi z Budapesztu-lecę za tydzień.PozdrawiamDla różnych restauracji godziny mogą się nieznacznie różnić, zazwyczaj jest to do około 16,17 ale tak jak mówię może być różnie.Co do knajpek to mogę jedynie odradzić, w Barcelonie pełno knajp prowadzą imigranci - głównie Chińczycy, Pakistańczycy. Raz skusiliśmy się na jedzenie u Chińczyka (też mają menu del dia zazwyczaj o jakieś 1 euro tańsze niż wszędzie) i byliśmy z niego bardzo niezadowoleni. Lepiej szukać typowych miejscowych knajp tak jak opisywana przeze mnie - tutaj czasami ciężko się dogadać po angielsku a nawet podstawowa znajomość hiszpańskiego nie pomaga - kataloński nieco różni się od hiszpańskiego
:), ale ma to swój urok.
Witam. Wiem, że trochę nie w temacie, ale chyba nie ma takiego gdzie można by było zapytać. Czy ktoś z użytkowników był w Barcelonie w styczniu i mógłby powiedzieć jakiej pogody można się spodziewać? Wybieram się w połowie miesiąca i chciałbym mniej więcej wiedzieć na co być przygotowanym
:)
Za kilka dni tez tam lecę i powiele plan wycieczki.Tylko chciałbym dwa dni na Balearach zamienić na Barcelonę.tzn w Barcelonie 6 dni ,co w zastępstwie proponujecie?
77kylo napisał:Za kilka dni tez tam lecę i powiele plan wycieczki.Tylko chciałbym dwa dni na Balearach zamienić na Barcelonę.tzn w Barcelonie 6 dni ,co w zastępstwie proponujecie?Byłem w zeszłym tygodniu w Barcelonie na 4 dni i moim zdaniem tyle spokojnie wystarczy. Oczywiście wszystko zależy jeszcze od Twojego tempa zwiedzania i tego co chcesz zobaczyć.Jeżeli nie zabookowałeś żadnego lotu z Barcelony ryanairem to ja bym proponował odwiedzenie jednego z pobliskich miasteczek. Ja byłem w Sitges na kilka godzin. Bilet w dwie strony z dworca Barcelona Sants kosztował mnie dokładnie 7,60 euro. Pociąg jedzie przez Castelldefels (ale tam nie ma raczej nic ciekawego) i dalej do Vilanova i la Geltru.Od siebie dodam jeszcze, że jeżeli masz zamiar wchodzić do tych najpopularniejszych miejscówek Barcelonie jak np Casa Mila to warto zarezerwować sobie wejście na konkretną godzinę dzięki czemu unikniesz stania w kolejce
:)
tartal napisał:czy ktoś się orientuje w jakich godzinach jest pokaz fontann i może jakiś pomysły sugestie co zobaczyć w jeden dzień i co porobić ?z góry dziękuję
:)tutaj http://w110.bcn.cat/portal/site/MediAmb ... lang=es_ES i tylko o której ale także co będą puszczać!
:D
Z tego co pamiętam to o 21, ale już kilkanaście minut wcześniej się zaczyna rozkręcać
:). Warto przyjść wcześniej żeby zwiedzić Montjuic i mieć niezłe miejsca bo potem ludzi tłum
:). Sama fontanna chyba najlepiej wygląda z daleka (czyt. z ulicy).
Dzień 1. 05.05.2012 r.
Dzień zaczynamy już o 3 rano ze względu na wczesną godzinę wylotu z Warszawy – 6:05 (Wizz). Po spakowaniu ostatnich rzeczy do bagażu rejestrowanego i dopięciu walizek zamawiamy taksówkę (niestety autobusy dziennie jeszcze o tej godzinie nie jeżdżą a nocnym nie mamy jak dojechać na Okęcie). Mniej więcej o 4:30 meldujemy się na lotnisku Chopina, odprawiamy bagaże, otrzymujemy karty pokładowe i idziemy do strefy bezpieczeństwa. Po przejściu kontroli chodzimy chwile po sklepach duty free i spokojnie czekamy na boarding. Ludzi w poczekalni sporo – obłożenie samolotu to mniej więcej 80%. Siadamy po lewej stronie samolotu (niestety później żałowałem, że wybrałem tą stronę, gdyż po przeciwnej stronie była widoczna bardzo ładna panorama Barcelony podczas lądowania), ruszamy w drogę!
Lot przebiega bardzo spokojnie, lecimy m.in. przez Monachium, Genewę, Mediolan czy Marsylię. Po drodze mijamy Alpy dzięki czemu możemy podziwiać takie widoki za oknem:
Na lotnisku El Prat lądujemy planowo po 3 godzinach lotu. Czekamy chwilę na bagaże i ruszamy w poszukiwaniu pociągów Renfe, którym mamy dojechać do centrum Barcelony. Żeby dojść do stacji pociągów, trzeba przejść do samego końca terminala 2 (kierować się w stronę części A), następnie schodami na górę i przez łącznik dochodzimy do stacji pociągów. Bilety kupujemy w automatach do tego przeznaczonych (kupiliśmy T-10, gdyż na forum fly4free użytkownicy pisali, iż jest to najlepszy bilet na takie wyjazdy – nie pomylili się). Pociąg rusza, my po 30 minutach wysiadamy na stacji Passeig de Gràcia. Stamtąd mieliśmy udać się do metra i przejechać jedną stację, ale trochę pobłądziliśmy i po kilkunastu minutach spaceru uliczkami Barcelony trafiliśmy w odpowiednie miejsce :) - stacja metra Girona. Nasz hostel mieścił się 100 metrów od tej stacji. Niestety check-in w hostelu Ona Barcelona jest dopiero od godziny 13 także zostawiliśmy nasze bagaże i wyruszyliśmy na zwiedzanie pobliskich uliczek. Po godzinnym spacerze, wróciliśmy do hotelu, otrzymaliśmy klucz do pokoju i chwilę odpoczęliśmy przed rozpoczęciem zwiedzania Barcelony na dobre. W pierwszym dniu pobytu chcieliśmy odwiedzić jedno z najciekawszych miejsc Barcelony – Parc Guell. Wyruszyliśmy więc autobusem miejskim aż do przystanku mieszczącego się przy samym Parku. Wysiedliśmy z autobusu i naszym oczom ukazał się taki widok:
Krótka chwila na fotki i ruszamy na spacer po tym niesamowitym parku. Droga prowadzi pod górę, ale nie jest to zbyt wyczerpujący spacer, a widoki wspaniałe. Po drodze zatrzymujemy się kilka razy na pamiątkowe fotki i oglądamy panoramę Barcelony – ależ ogromne miasto!
Sam Park jest piękny – widać w nim rękę Gaudiego. Pełno fantazyjnych kształtów, a do tego wszystko otoczone zielenią drzew i kolorowymi kwiatami. Docieramy do jednego z wyższych miejsc Parku – znajduje się tam krzyż, z którego panoramę Barcelony widać jak na dłoni. Następnie udajemy się w stronę miejsca, gdzie znajduje się najdłuższa ławka świata :) . Chwila odpoczynku na tej wspaniałej „ławeczce” i ruszamy dalej w drogę, która od tego momentu prowadzi tylko w dół.
Na koniec zwiedzania Parku, zdjęcie ze słynną salamandrą, a także niesamowity widok bram wejściowych do tego pięknego Parku.
Dzień pierwszy dobiegł końca, trzeba wypocząć bo niedziela zapowiada się równie dynamicznie.
Dzień 2. 06.05.2012 r.
W niedzielę zaplanowaliśmy odwiedziny Muzeum Picassa – tutaj ważna uwaga, w każdą pierwszą niedzielę miesiąca wstęp jest darmowy! Niestety skusiło to wiele osób do odwiedzenia muzeum i kolejka wydaje się być niekończąca. My jednak twardo stajemy w kolejce i czekamy na swoją kolej. Po 40 minutowym przymusowym postoju w końcu udaje nam się wejść do środka. Podziwiamy obrazu tego wspaniałego artysty i dalej ruszamy na pieszo do Parc de la Ciutadella, odległość jest niewielka także docieramy tam po krótkim spacerze. Sam park robi świetne wrażenie – pełno ludzi urządzających sobie spotkania, urodziny dzieci, dużo ludzi biegających po parku i uskuteczniających ćwiczenia fizyczne. Park jest piękny sam w sobie:
Po odpoczynku w pięknym słońcu i na zielonej trawce docieramy do fajnego jeziorka, po którym ludzie pływają w wypożyczonych łódeczkach, a dalej do pięknych fontann. Niestety fontanna znajduje się w remoncie, ale i tak robi fajne wrażenie.
Co ciekawe, w parku tym żyją na wolności papugi, a mi osobiście udało się zaobserwować dwie z nich. Zmęczeni długim spacerem, poczuliśmy głód i udaliśmy się do katalońskiej restauracji, żeby posilić się na dalszą część dnia. W Barcelonie bardzo popularne jest tzw. Menu del Dia, czyli płaci się 10-12 euro i do wyboru są 2 dania + deser + napój. My skusiliśmy się na taką opcję i oprócz dwóch wspaniałych dań (ja owoce morza + polędwiczki) dostaliśmy deser (wspaniały krem), a do tego wszystkiego przysługiwała nam cała butelka wina na dwie osoby :). Dodatkową atrakcją był występ wokalny Pani, której rysy wskazywały na południowoamerykańskie pochodzenie. Posileni, udaliśmy się w stronę Barcelonety – głównej plaży Barcelony. Dotarliśmy na wspaniałe wybrzeże i podziwiając uroki malutkich jachcików, wspaniałego piasku i przeźroczystego morza siedzieliśmy, aż do zmroku.
Na dzisiaj to tyle, w następnych dniach jak znajdę czas to opiszę następne dni :)Zgodnie z obietnicą następna część:
Dzień 3. 07.05.2012 r.
Tego dnia zaplanowaliśmy całodniową wycieczkę do Montserrat. Pobudka rano, pakowanie niezbędnych rzeczy i wyruszamy w stronę Plaza Espana, aby kupić bilety na pociąg do Montserrat. Polecam kupić bilet łączony, czyli pociąg + kolejka na górę. My kupiliśmy z opcją kolejki powietrznej – jest jeszcze opcja kolejki szynowej tańsza o 1 euro. Osobiście wyboru nie żałuję, gdyż widoki z kolejki były niesamowite. Koszt takiego wyjazdu to 18,20 euro.
Po wjechaniu na górę, zwiedzeniu Bazyliki, ruszyliśmy w góry w poszukiwaniu pięknych widoków. Warto ruszyć poza tłumy ludzi bo widoki zapierają dech w piersiach ! Po pierwszym spacerze w góry (około godzina czasu), tak nam się to spodobało, że ruszyliśmy na wyższe szczyty tego masywu. Całość zajęła nam około 4 godziny i ledwo co zdążyliśmy na pociąg powrotny do Barcelony.
Dzień 4. 08.05.2012 r.
Czwartego dnia wyruszyliśmy na dwudniową wycieczkę na Majorkę. W zakupie biletów Barcelona El Prat – Palma de Mallorca pomógł nam użytkownik forum f4f Abcn za co mu jesteśmy bardzo wdzięczni, pomogło to nam zaoszczędzić sporo pieniędzy gdyż nie musieliśmy płacić opłaty transakcyjnej Ryanairowi :). Samolot odlatywał o godzinie 8, więc znowu trzeb było wcześnie wstać. Po wylądowaniu na lotnisku w pobliżu głównego miasta wyspy – Palma de Mallorca – pojechaliśmy autobusem do centrum stolicy i rozpoczęliśmy zwiedzanie. Miasto zachwyciło nas swoim pięknem. Pełne jest zieleni oraz różnobarwnych kwiatów. Szczególnie urokliwe są wąskie uliczki, którymi przechadzaliśmy się godzinami oraz port. Niesamowite wrażenie zrobiła na nas również ogromna katedra La Seu.
Po południu autobusem miejskim pojechaliśmy do Can Pastilli, miejscowości pod Palmą, gdzie mieścił się nasz hotel Roc Linda. Zaskoczył on nas niesamowicie, ponieważ stosunek jakości usług do ich ceny był niezwykle wysoki. Po zakwaterowaniu w hotelu i krótkim odpoczynku poszliśmy na wspaniałą, piaszczystą plażę. Dość mocny wiatr nie sprzyjał wylegiwaniu się na piasku, więc zdecydowaliśmy się na długi spacer wzdłuż wybrzeża. Wróciliśmy promenadą, wstępując co jakiś czas do przydrożnych sklepików z pamiątkami. Po powrocie do hotelu zjedliśmy wspaniałą kolację w hotelowej restauracji, na której nie brakowało ryb, owoców morza i innych typowych specjałów kuchni hiszpańskiej takich jak np. Paella.
Dzień 5. 09.05.2012 r.
Kolejny dzień na Majorce upłynął nam na plażowaniu i kąpielach w morzu, czyli odrobinie zasłużonego relaksu. Powrotny samolot do Barcelony odlatywał o godzinie 17, na lotnisko dostaliśmy się znowu z pomocą komunikacji miejskiej. Wylatując w stronę Barcelony nie odrywaliśmy oczu od samolotowego okienka, podziwiając soczyście zieloną Majorkę z lotu ptaka. Żałowaliśmy, że tak mało czasu spędziliśmy na tej pięknej wyspie i opuszczaliśmy ją obiecując sobie, że kiedyś jeszcze na pewno tam wrócimy, aby odkryć wszystkie jej uroki.
Ostatnie dwa dni opiszę jutro ;).Poniżej ostatnia część relacji :)
Dzień 6. 10.05.2012 r.
Szóstego dnia wybraliśmy się podziwiać wizytówkę Barcelony czyli bazylikę Sagrada Familia. Poszliśmy tam na pieszo pokonując około kilometra z naszego hotelu. Po drodze kupiliśmy przepyszne pomarańcze i truskawki. Wstęp do katedry kosztował nas 11 Euro od osoby. Chociaż to niedokończone dzieło życia Gaudiego, nadal wydaję się być wielkim placem budowy, to jednak robi ono niezwykłe wrażenie. Swoją strzelistością zmusza do zadzierania głowy, zachwyca niebywałymi, wręcz świeckimi kształtami, a ciche, jasne wnętrze zachęca do refleksji. Niestety przejeżdżające pod katedrą co sekunda autobusy, z których wysiadają dziesiątki turystów, wręcz uniemożliwiają zrobienie fajnych zdjęć, które oddały by ogrom tego budynku.
Po południu również nie próżnowaliśmy. Pojechaliśmy zobaczyć na własne oczy Camp Nou, czyli stadion FC Barcelony – Dumy Katalonii. Jest to jeden z największych stadionów w Europie. Wstęp dla studenta (wraz ze zwiedzaniem muzeum FC Barcelony) kosztuje 16,5 Euro. Klub jest jednym z najstarszych klubów piłkarskich na świecie, więc w czasie tak długiej historii zgromadzono niezwykła ilość różnego rodzaju trofeów. Muzeum samo w sobie jest bardzo ciekawe, nowocześnie urządzone i multimedialne. Stadion na żywo wydaje się jeszcze większy niż w telewizji, a piękna, równiutko przystrzyżona murawa kusi aby na nią wejść. Udało nam się również zobaczyć szatnie, stanowiska komentatorskie oraz Press-room. Całe zwiedzanie stadionu zajęło nam aż trzy godziny.
Ostatnią atrakcją tego dnia był spacer po najsłynniejszej ulicy Barcelony – La Rambli. Jest to główna, handlowa ulica miasta, na której roi się od turystów. Jej najciekawszym zakątkiem jest bazar La Boqueria gdzie znaleźć można najdziwniejsze produkty spożywcze. Zachwyca on niezwykłymi zapachami owoców morza, przypraw i hiszpańskich kiełbasek oraz przepychem barw egzotycznych owoców.
Dzień 7. 11.05.2012 r.
Piątkowe przedpołudnie spędziliśmy na barcelońskiej plaży. Woda niestety była bardzo zimna, ale nie odstraszyło nas to od chociażby krótkiej kąpieli. Niestety błogie leniuchowanie w ciszy było niemożliwe. Ilość wędrownych sprzedawców na plaży przekraczała wszelkie granice. Można zaopatrzyć się we wszelkiego rodzaju napoje, drinki, uzupełnić garderobę o kilka sukienek, czy też spróbować aromatycznego kokosa. Najciekawszą ofertą wydawała się jednak możliwość skorzystania z masażu całego ciała wykonywanego przez panie pochodzące ze wschodniej Azji na co popyt był zadziwiająco wysoki. Wieczorem postanowiliśmy zrealizować, długo wyczekiwany ostatni punkt naszej podróży, czyli wyprawę na wzgórze Montjuic. Na wzgórze dostaliśmy się od strony Placu Espanya. U podnóża usytuowany jest piękny pałac Palau Nacional. Ruchomymi schodami wjechaliśmy na samą górę, gdzie znajduje się stadion olimpijski, na którym rozegrano igrzyska w 1992 roku. Niestety w maju stadion zamykany jest wcześniej i nie udało nam się wejść do środka. Ze szczytu wzgórza można podziwiać również piękną panoramę Barcelony.
Jednak najważniejszym celem, dla którego przybyliśmy w to miejsce był koncert magicznych fontann, które po zmroku, pięknie oświetlone dają przepiękny pokaz w rytm muzyki. Było to niesamowite przeżycie, które polecamy każdemu. Przez ponad godzinę wpatrywaliśmy się jak zahipnotyzowani w te cudowne, kolorowe kształty. Niestety nawet najlepsze zdjęcie nie jest w stanie oddać tego fantastycznego widoku. Trzeba to zobaczyć na własne oczy.
Dzień 8. 12.05.2012 r.
Niestety to już ostatni dzień naszej wspaniałej wycieczki. Samolot mieliśmy po 9 także po raz kolejny wczesna pobudka. Barcelona pożegnała nas wspaniałą pogodą, piękne słońce i temperatura w granicach 28 stopni. Lot powrotny do Warszawy minął bardzo szybko i w przyjemnej atmosferze. Nasza wspaniała ojczyzna powitała nas 12 stopniami i deszczykiem (ach..chętnie byśmy wrócili do Hiszpanii). Cały wyjazd możemy podsumować jako bardzo udany i zachęcamy wszystkich do odbycia takiej podróży – dzięki tanim biletom (tutaj pomaga śledzenie f4f) można odbyć fajne wakacje za niewielką cenę.